We wrześniu tego roku miałam okazję wrócić do Splitu. Był to wyjazd służbowy, ale nie byłabym sobą, gdybym nie poszłabym chociaż na krótki spacer po tym pięknym mieście.
W ramach małego rozluźnienia i przełamania zachwytów nad Lwowem, postanowiliśmy wybrać się do miejsca o nazwie Żółkiew.
Lwów to miasto, w którym celebruje się kolejne filiżanki kawy, słodkiej czekolady, ale nie herbaty. To miejsce, które należy poczuć i wtopić się, jak w zaczarowaną krainę.
Sami byliśmy zaskoczeni, że ciekawie i miło można spędzić w nim aż trzy dni. Trzy dni zwiedzania, podziwiania, odkrywania zaskakujących zakątków oraz jedzenia. To zaczynamy!
Kierunek na wschód i kurs bardzo korzystny hrywny powodują, że warto wybrać się na Ukrainę chociaż na weekend i choć raz pozwolić sobie na wszystko. Tym bardziej że połączenia lotnicze nie są drogie.
Borgo a Mozzano leniwie rozpościera swoje małe ręce w dolinie rzeki Serchio zaledwie 22 km od Lukki. Nikt nie krzyczy, a aromat świeżo mielonej kawy rozpościera się po okolicznych kątach. Nie ma tam nic prócz mostu św. Magdaleny powszechnie znanym, jako Most Diabła.
Rok temu miałam już możliwość mieszkania w Niemczech przez miesiąc i w tym roku ponownie powtarza się moja rozrywka. Taki profil mojej pracy. I ponownie widzę, że rzeczywistość jest zawsze inna. Inaczej wygląda w Kambodży i Tajlandii, jest inna w Maroku i Portugalii, a nawet w Niemczech, które niby mamy za miedzą. Mieszkanie w jakimś miejscu i sytuacje z życia codziennego potrafią zmienić światopogląd.
Koniecznie musimy się wybrać do Polignano a Mare, bo oprócz tego, że jest to urokliwa, nadmorska mieścina to mają tam najlepsze lody w okolicy.
Niekiedy są po prostu śmieszne i zabawne, przez co poprawiają humor i dalej można swobodnie spacerować. Samo szukanie tych nietypowych znaków drogowych jest interesujące i po jakimś czasie zaczynamy się sami za nimi rozglądać, a nawet wręcz wyczekiwać.